Kazbek jeden z głównych szczytów Kaukazu, przyciągnął naszą uwagę jakiś czas temu, podejmujemy próbę w maju 2018, warunki trudne/zimowe. Mój stan zdrowia jednak nie dawał wielkich nadziei na sukces. Skład: ja, Kuba.
Kazbek || informacje
Kazbek (5050m) to potężny szczyt leżący na granicy Gruzji i Rosji, jest jednym z najwyższych szczytów Kaukazu. Znajdujący się we wschodniej części środkowego Kaukazu w paśmie bocznym, do którego również zaliczyć możemy najwyższy Elbrus (5642m) oraz Tebulosmta (4492 m). Jest wulkanem, zbudowanym z law trachitowych. Kazbek otoczony jest przez liczne lodowce, od strony gruzińskiej najsłynniejszy to lodowiec Gergeti.
Z czym się zmierzymy na Kazbeku
Góra dla wielu osób jest pierwszą górą o wysokości przekraczającej pięć tysięcy metrów. Popularna, pozornie łatwa technicznie, a jednak potrafi zweryfikować nasze przygotowanie i plany. Każdemu, kto chce stanąć na jej wierzchołku przyjdzie się zmierzyć z:
- ze sporą wysokością, zdecydowanie wymagającą wielodniowej aklimatyzacji,
- osłabieniem organizmu, nie rzadko z chorobą wysokościową,
- lodowcem i jego niebezpieczeństwami, głównie szczelinami,
- Często ze sporym zimnem.
Najwięcej szans na zdobycie dają miesiące letnie, począwszy od początku czerwca do września. To właśnie ten czas, kiedy pogoda jest teoretycznie najstabilniejsza i najwięcej osób ma szansę stanąć na szczycie.
Baza wypadowa || Kazbegi (1800m)
Większość z nas przybywa do Kazbegi od strony gruzińskiej, najczęściej z Tbilisi lub Kutaisi, gdzie możemy dostać się łatwo i w miarę tanio z Polski samolotem. Po locie warto wziąć dzień wolny na dole i dać organizmowi czas na przyzwyczajenie (my tego nie zrobiliśmy i kto wie może to było zapalnikiem”). Dla mnie początkowe miesiące roku były bardzo trudne, sam wyjazd był pod znakiem zapytania zdrowotnym.
Kazbegi –> Cerkiew Trójcy Świętej (Cminda Sameba, 2200m)
Najczęściej pokonujemy ten odcinek wynajętym jeepem (koszt około 50-60 Lari). Sam przejazd jest ciekawym doświadczeniem, warto nawet dla samej atrakcji tu przybyć pod Cerkiew. Alternatywą jest mało ciekawy spacer” około 2 godzinny zazwyczaj z bardzo ciężkim ekwipunkiem w kierunku widocznej z miasteczka Cerkwi Trójcy Świętej (Cminda Sameba). Do pokonania mamy jednak 400 metrów w pionie, aklimatyzacyjnie warto, dla pleców już mniej. Sylwetka świątyni jest zdecydowanie jedną z najchętniej fotografowanych wizerunków w Gruzji. Znajdziemy ją na większości pocztówek i jest jednym z głównych miejsc atrakcji turystycznych. Otoczenie jest fantastyczne, na wzgórzu otoczeni jesteśmy wysokimi górami w przepięknej scenerii.
Cerkiew Trójcy Świętej –> Stacja Meteo (3650m)
Za cerkwią ścieżka prowadzi w kierunku północnym, stopniowo zdobywamy wysokość. Naszym pierwszym celem na tym etapie jest przełęcz Arsza (wysokość ~3000 m). Gdyby nie wysokość byłby to świetny spacer, zbliżony do naszych Tatr Zachodnich. Z przełęczy otwiera się ciekawy widok na cały masyw Kazbeku, lodowiec Gergeti, przy dobrych warunkach możemy także dostrzec Stację Meteo w oddali. Tu już czujemy bardziej zdecydowanie wysokość. My decydujemy się na nocleg, jest to słuszna decyzja, dalsza trasa na pewno nie była by korzystna, i tak jest to zbyt szybko jak na to miejsce. Powietrze działa na nas inaczej, szczególnie, gdy kilka/kilkanaście godzin wcześniej lecieliśmy samolotem. Dla aklimatyzacji jest to maksymalny pułap pierwszego dnia, najlepiej by było jednak niżej.
Pogoda nas nie rozpieszcza, po dojściu do przełęczy rozbijamy namiot.
Kolejny dnia pakujemy rzeczy i idziemy dalej, wpierw wzdłuż bocznego szczytu trawersujemy go, musimy się jednak obniżyć, by później przejść rzekę (teraz jest całkowicie pod śniegiem) i dostać się pod Saberdze (3100m), gdzie budowany był kolejny extra schron z drewna (noclegi bardzo drogie).
Sabertse (3100)
Pogoda cały czas beznadziejna, a śniegu przybywa miejscami coraz więcej.
Grzędą kierujemy się mozolnie w górę, warunki w ogóle się nie poprawiają, a plecaki mega ciężkie czuć.
Przy skałach zawsze śniegu jest mniej, jak na złość przy ośnieżeniu trudno wyszukiwać dobrą trasę, niby nawigacja jest ale co to daje w tych wiosennych warunkach. Kto chodził wiosną często po górach wie, jak trudne warunki możemy napotkać ani to zimowy twardy śnieg, ani lato.
Mleko takie, że nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jesteśmy już na lodowcu (wszystko białe, monotonne), co za wtopa”. Przecież w tych warunkach możemy łatwo wpaść w szczelinę, która przysypana grubą warstwą świeżego śniegu w ogóle nie będzie oznakowana”. Teoretycznie lodowiec prosty, lecz pamiętajmy, że szczeliny na nim są. Po odpaleniu gps zdajemy sobie sprawę, że już dawno powinniśmy się oszpeić. No cóż lepiej późno niż wcale, przecież mogło się to bardzo źle skończyć, szczególnie w tych warunkach co zastaliśmy.
Wycof || niestety
Wysokość około 3350-3400 metrów dla mnie było zakończeniem tej przygody. Spałem już znacznie wyżej nawet 1 dnia, lecz to nie zmieniło faktu, że to właśnie tam i wtedy mnie zdrowie i wysokość zmusiła do wycofu. Pierwszy ( i dotąd jedyny) raz w życiu wymiotowałem krwią, czułem trochę symptomy choroby wysokościowej, lecz to nie tylko to się nałożyło. Nie było sensu na siłę szarżować, decydujemy o zejściu i odpoczynku do schronu Sabertse ponownie, tym razem na nocleg, który był de fecto na polu.
Po zejściu i noclegu wciąż nie byłem pewny swego stanu. Jakoże kilka miesięcy walczyłem z chorobą przed wyjazdem to ten syganał był czytelny, że nie tym razem dla mnie. Kuba też stracił swoją szansę na wejście, które i tak było bardzo trudne. Wyżej warunki były cieżkie z mnóstwem świeżego śniegu.
Choć są momenty kiedy się chmury przewiały i cel nasz jakby nas przyciągał
Po nocy niby czuje się lepiej, ale do końca nie wiem czym spowodowany był mój stan. Brałem też mnóstwo dziwacznych leków w ostatnich miesiącach i nie ryzykowałem i postanowiliśmy o zakończeniu próby.
Stacja Meteo –> Szczyt (teoretycznie)
Każdy zaczyna oczywiście nocą. Nikt tego nie lubi, lecz w górach wysokich to niezbędne. Zwykle pętla tam i powrót to lekko licząć minimum 12 godzin aktywności. Musimy być przygotowani psychicznie i fizycznie. Spakować należy zawsze się przed atakiem szczytem poprzedniego wieczora. W nocy stres jest duży i na pewno stracimy i czas i kto wie najczęściej coś zapomnimy.
Z Meteo kierujemy się ponownie w stronę lodowca (jesteśmy ponad nim na prawej grzędzie). Mijamy kolejno Biały i Czarny Krzyż. Za nimi jest właściwy lodowiec i oczywiście czas na założenie raków. Podobnie jak niżej nawet tu możemy nie zoorientować się, że jesteśmy na lodowcu. Znajduje się tu wiele szczelin, niektóre otwarte, inne zasypane śniegiem. Nie zwlekajmy z wejścia na lodowiec, trawers ściany jest kuszący, lecz bardzo niebezpieczny z uwagi na spadające kamienie.
Lodowiec Gergeti jest lodowcem dynamicznym, co oznacza że układ szczelin potrafi się zmieniać. Bazujmy na swoim doświadczeniu, niekoniecznie ślady szczególnie świeże są prawidłowe, musimy obserwować i reagować, by je móc korygować.
Ostatnia prosta
Zazwyczaj słońce pojawia się około 5 rano, powinniśmy realnie już być na plateau, na wysokości conajmniej 4400 metrów. Lodowiec tu rozszerza się, nie ma jednoznacznej struktury. Odbijamy w prawo, to tu łączymy się z granicą z Rosją. Kierujemy się stromiej w kierunku szczytu. Każdy czuje tu wysokość. Pod koniec pozostanie nam strome, często lodowe podejście, kilkadziesiąt metrów zbocza o nachyleniu około 40 stopni. To ostatnia przeszkoda przed szczytem. Pokonujemy ją i stajemy na upragnionym wierzchołku.
Podsumowanie
Kazbek to naprawdę twarda, potężna góra. Wiele zależy od warunków jakie napotkamy. Mi nie było dane stanąć na szczycie. Planuję jeszcze tu wrócić, zmierzyć się ponownie, przecież byłem już wyżej więc na pewno się da. Zaistniała sytuacja była rzadka, lecz sygnałów takich nie można bagatelizować. Rok póżniej staneliśmy z Kubą na wierzchołku Elbrusa, Kazbek musi poczekać na kolejne podejście.