Będąc w środkowej części Chorwacji, Dalmacji nie da się nie zauważyć olbrzymiego masywu górskiego, którego najwyższym szczytem jest Vaganski Vrh. Przez ten ogromny masyw górski została poprowadzona autostrada na południe. Góry stanowią barierę i zatrzymują ciepło z Dalmacji, dlatego tereny bardziej na północ są znacznie chłodniejsze.
Vaganski Vrh || informacje
Chorwacja to nie tylko plaże, słońce i zwiedzanie setek wspaniałych zatoczek wybrzeża Adriatyku, które się ciągną na zachodniej części kraju. Alternatywą są góry, oczywiście możemy także nurkować, spędzać czas na kajakach czy inne ciekawe aktywności uprawiać, ale bezwzględnie trekking jest jedną z podstawowych w tej części kraju. Naturalnie pierwszym i najważniejszym regionem jest Narodowy Park Paklenica, leżący w południowej części gór Welebitu, którego najwyższym szczytem jest Vaganski Vrh mierzący 1757m nad poziom morza (dosłownie w tym przypadku).
Park Narodowy Paklenica jest olbrzymi i należy spodziewać się długich podejść i dzikiej przyrody. Park jest jednym z 8 parków narodowych i zawiera mnóstwo jaskiń, form krasowych, fauna i flora jest urozmaicona. Do Parku Paklenica prowadzą 2 najbardziej znane kaniony, w których po bokach znajdziemy potężne ściany skalne uwielbiane przez wspinaczy. Są nimi Velika i Mala Paklenica, które są naturalnym tworem wyrzeźbionym przez tysiące lat przez wodę i wiatr, który w tej części potrafi być potężny znad morza. Dojścia pod ściany są krótkie z parkingu, oczywiście znajdziemy też szczyty z trudniejszym, górsko, „przyrodniczym podejściem”. Najczęściej wybieranym kanionem jest Wielka Paklenica z uwagi na łatwiejsze przejście i dogodne podejście pod większość ścian wspinaczkowych.
Vaganski Vrh || trekking przez Babin Kuk, Lubirnija i Brundo
Świetną trasą widokową oraz poznawczą jest wymagający wariant przez poboczne, choć prawdziwie górskie szczyty jakimi są Babin Kuk, Brundo czy chociażby Lubirnija. Zaczynam jeszcze w nocy, oficjalnie kasa parku otwarta jest od 6. Przybywam wcześniej i o dziwo brama otwarta i bez przeszkód wjeżdzam dalej na wyższy parking, który znajduję się około 1.5 km dalej przy samych skałach. Wejściówka do parku stoi 60 kuna w sezonie (VI-IX) + 10 kn za parking. Parkuje szybko się zbieram i po nocy szybkim krokiem przemierzam do schroniska. Jest to około 400m plus i 6 km przejścia w kanionie. Zajmuje mi to równo godzinę i koło 6.30 melduję się w schronisku, które stanowi bazę wypadową. Obok niej znajdziemy mały basen”, który jest dość głęboki i można popływać jak przy hotelu…
Dom Paklenica (480m)
Babin Kuk (1431m)
Kolejnym punktem, który obieram jest Babin Kuk, wyczytałem że trasa jest trudniejsza i ciekawsza i zdecydowanie się z tym zgadzam. Ścieżek do kolejnego piętra jest kilka, które prowadzą do wyżej położonych chat, które stanowią jakby drugą opcje schroniska.
Mijam je szybko i idę dalej głównie lasem, choć są momenty otwarte i tu niespodzianka spotykam takie cudo we wrześniu.
Co prawda to poza szlakiem” bo chwilowo ścieżka się pogubiła, ale wracam szybko na nią z pomocą navi i idę dalej do rozstaju.
Ścieżka prowadzi głównie lasami, o podłożu skalno-trawiastym raczej stromo w górę cały czas. Faktycznie na 3km robi koło tysiąca przewyższenia na tym odcinku, nie ma wiele fragmentów odpoczynkowych. Dochodzę pod kopułę szczytową Babin Kuk. O dziwo sam szczyt jest dostępny, lecz wymaga już użycia rąk, nawet stare liny metalowe tu znajdziemy (do ferraty daleko”).
Lubirnija (1705m)
Wracam do szlaku skałami i idę dalej przez las chwilowo, po kilkunastu minutach się kończy i wychodzi się na otwartą przestrzeń między skałami. Bardzo ładny odcinek dla mnie personalnie najładniejszy tego dnia i całej wycieczki.
Żeby nie przedłużać kończę skały i jestem w grzebieniu, tu wielkie rozczarowanie jest dziko, gęsta kosówka, muchy atakują na szczyt Lubirniji jest kilka minut na prawo. Więc idę zdobyć szybko. Panorama jest bardzo ładna, widać naprawdę mnóstwo szczytów i kanały morza czego chcieć więcej. Do tego miejsca od auta koło 3.30h.
Tu należy zwrócić uwagę na fakt, że do tego miejsca już dość nas zmęczy, szczególnie jak nie mamy świetnej formy. Dalsza trasa tylko może nas wykończyć jeśli jest zbyt ciepło, słońce wysoko, a nasze zapasy picia się kończą. Ja miałem 2L + piwko i było na granicy” pomimo, że pora wczesna. Odcinek dalszy był mało ciekawy, ale przejść trzeba.
Brundo
Mijam kosówki ścieżkami zdecydowanie dzikimi, na szczęście węży, gadów nie spotykam. Sporo się obniża teren to góra to dół, nie ma co mówić jest nieciekawie. Podchodzę po spiętrzenie dość sporego szczytu o nazwie Brundo. Ścieżka pod nim się rozgałezia i idę na wierzchołek trochę skalisto-zielonym terenem.
Wygląda bardzo ładnie, ale picie się kończy, a słońce zaczyna operować i czuć ciepło. Dopiero na nim patrzę na navi/trasę i okazuje się, że muszę się cofnać do rozstaju zbędnie. Widać, że szczyt jest podcięty mocno i wielka ściana zieleniny pode mną. Wracam i idę dalej. Po połączeniu ze szlakiem z północy ścieżka jest już wyraźniej lepsza, szersza i mniej zarośnieta.
Na tej wysokości po prawej stronie znajdziemy czerwone tabliczki z trupią czachą i ostrzeżeniem o polu minowym.. cóż nie testowałem i trzymałem się szlaku jak rzadko.
Dochodzę do siodła, którym później także będę schodził najkrótszym wejściem na szczyt z doliny.
Vaganski Vrh || finally
Tu szlak jest podobny do naszych Tatr Zachodnich lub Małej Fatry także szybko się przechodzi i zgrabnie. Do szczytu już blisko i bezproblemowo mulduję się głównym wierzchołku, który stanowi ciekawy punkt widokowy i jest jednocześnie najwyższym szczytem całego masywu Velebitu i całej Paklenicy.
Na główny szczyt z Lubirniji zajęło mi koło 70 minut zaliczając dodatkowo szczyt Brundo, całość pętli od auta do szczytu 4.40h.
Czas na zejście do przełęczy i uciekam na prawo. W wielu miejscach da się zbiegać więc oczywiście korzystam. Szlak nie jest taki jednoznaczny, nawet ponownie idzie w górę miejscami, musi ominać spory próg.
Dalej teren staje się parchowaty, schodzi wyraźnym piargiem, który jest nieprzyjemny i z którego wszystko wyjeżdża. Na nim spotykam jedyną osobę tego dnia powyżej okolic schronisk”. Sympatyczny miejscowy chorwat częstuje mnie „chorwacką mandaryną”. Wymieniamy kilka zdań i lecę dalej w dół piargiem.
Zejście, zbieg
Dalej zbiegam i dochodzę do lasu, gdzie łączę się z moją poranną ścieżką w kierunku Babin Kuka. Tu już znam teren i szybko się obniżam zbiegając. Po dojściu do schroniska myję się w potoku. Przechodzę Wielką Paklenicę i dopiero teraz na spokojnie już bez biegania mogę podziwiać ten kanion za dnia. Tu naturalnie już mnóstwo osób idzie w kierunku Domu Paklenica.
Ścieżka się dłuży, jestem już zmęczony może temu, rano po ciemku sprawnie to poszło.
Ściany wspinaczkowe są świetne, bardzo łatwo dostępne, choć mnóstwo jest także wyżej położonych, do których mamy dobrze opisane ścieżki. W ciepełku wspinamy gdzie uznamy. Do auta pętla się zamyka całośc zajęła mi prawie 8 godzin, z czego przewyższenia jest ponad 2 tysiące i około 33km trasy. Z opisów z neta wyczytałem, że niektórzy spędzali tu” 14h na ten szczyt więc warto o tym pamiętać.
Podsumowanie
Vaganski Vrh jak przystało na najwyższy szczyt jest przede wszystkim najwyższym szczytem, niech nas nie zwiedzie mała jego wysokość około 1750m. Jest to wysokość dosłownie z morza, parking znajduje się na około 100m także jest około 1600m w pionie, to więcej niż na nasze Rysy. Dodając poboczne (piękne szczyty) jak w moim przypadku mamy gwarancję niezapomnianej ekspedycji w dzikie tereny, gdzie praktycznie niewiele osób zagląda, dzień świetnie spędzony.