Trzydniowiański Wierch od jakiegoś czasu chodził mi po głowie przedstawić go żonie lub dzieciakom. Wiosenne Tatry Zachodnie szczególnie w środku tygodnia są rewelacyjne, z uwagi na minimalny ruch turystyczny. Wybieramy się wraz z Markiem i Teresą, którzy zaopiekowali się Zosią w wejściu na Grzesia, gdzie do nich dobiegłem. Ja wraz z żoną udajemy się wpierw na grzbiet po drugiej stronie doliny.
Trzydniowiański Wierch || informacje
Trzydniowiański Wierch (1758m) szczyt znajdujący się w polskich Tatrach Zachodnich. Leży w bocznej grani, która z Kończystego Wierchu odchodzi od Głównej Grani Tatr w kierunku północnym przez Czubik, Trzydniowiański Wierch i Kulawiec. U jego podstawy od wschodu znajduje się Dolina Starorobociańska, od zachodu Dolina Jarząbcza, natomiast od północy Dolina Trzydniowiańska. Z jego wierzchołka wspaniale prezentuje się Kominiarski Wierch, dalej grzbiet Ornaku oraz fantastyczne sylwetki Rohaczy. Panorama sięga wielu innych znaczących szczytów.
Trzydniowiański Wierch || szlaki
- Główny czerwony szlak zataczający pętlę od Polany Chochołowskiej przez Wyżnią Jarząbczą Polanę i Jarząbcze Szałasiska na szczyt Trzydniowiańskiego Wierchu, z którego grzbietem Kulawca, Krowińcem do Doliny Chochołowskiej. My szliśmy w przeciwnym kierunku. Czas około 4.5 godziny.
- Zielony, który prowadzi ze szczytu, w stronę Kończystego Wierchu przez Czubik ze szczytu, 1 godzina.
Dochodząc do głónego grzbietu w Kończystym Wierchu mamy już więcej możliwości i wariantów graniowych.
Trzydniowiański Wierch || podejście przez Kulawiec
Zaczynamy na Siwej Polanie, zostawiamy auto i dzielimy się Kasia z Zosią oraz sąsiedzi podróżują Rakoniem do Polany Huciska, ja natomiast biegiem pokonuje ten fragment w 18 minut. Czekam na nich i dzielimy się na e ekipy tego dnia. Ja z Kasią udajemy się przez Kulawiec natomiast pozostała trójka idzie w stronę Grzesia.
Tu relaksik po krótkim biegu na początek, idziemy szybciej z Kasią dalej doliną
Kilka minutek i szybko wydostajemy się na kolejne piętro
Na lewo mijamy opustoszały grzbiet Małego Kopieńca, który ucierpiał i stracił większość drzew. Kierujemy się wyraźną ścieżką, na której znajdziemy trochę powalonych gałęzi.
Po przejściu tego odcinka zbliżamy się do terenu stromszego wiodącego przez gęsty las zboczami Kulawca.
Miejscami stromo wznosimy się zakosami, schodkami na grzbiet Kulawaca.
Za nami, na północy dominuje poteżna sylwetka Kominiarskiego Wierchu
Na wschodzie naprzeciwko nas spory masyw Ornaku.
Po wyjściu z lasu widoki są coraz lepsze, mamy bardzo szeroką panoramę, dalsza droga kieruje się pomiędzy kosówkami grzbietem.
W prawym rogu, w kierunku zachodnim dominuje Wołowiec i masywne, ostre sylwetki Rohacza Ostrego i Płaczliwego.
Do szczytu pozostaje naprawdę niewiele, ostatnie małe podejście i meldujemy się na szerokim szczycie.
Trzydniowiański wierch || na szczycie
Kasia podziwia widoki, uzupełnia płyny, nagrodą jest ulubiony batonik. Jest cicho, niemalże jesteśmy sami czego więcej chcieć, jest pięknie.
Gdzie nie popatrzę na szczyty to wszędzie zaliczone, ale należy dzielić się wiedzą i takimi chwilami jak te na szczycie.
Kasia schowała się pod granią, trochę jednak wiało i ma czas dla siebie na podziwianie natury z bliska.
Ja natomiast zwykle biegam po tych graniach, dziś totalna sielanka, medytacja. Widoczki znane i lubiane od Starorobociańskiego Wierchu po Raczkową Czubę dalej ku południowi idzie sławna Grań Otargańców, którą wiele lat wstecz robiliśmy.
Schodzimy do doliny, tam mamy się spotkać z pozostałymi osobami. Szlak wzmocniony” workami z kamieniami, ułożonymi dość gęsto, ciężka praca to była za pewne, więc nie śmiejmy się z tego.
Czekam na Kasię, współnie pokonujemy odcinki śnieżne, które w zasadzie na stromych żlebach się ostały. Po ich przekroczeniu zbiegam do schroniska, a Kasia idzie samodzielnie. 20 minut szybki bieg, na polanie chwilowo wstrzymała spora żmija, o właśnie na tej polance, którą niemalże naskoczyłem.
W dolinie
Zwykle tu kończymy przygodę i wracamy doliną do auta na Siwej Polanie, lecz nie tym razem. Oczywiście nie muszę, lecz chcę podbiec do Zosi, Marka i Teresy, którzy są pod Grzesiem. No to w drogę nie całe 20 minut jestem na Bobrowieckiej Przełęczy, wstępnie myślałem, że tam się spotkamy jednak nie. Biegnę w stronę Grzesia, na wysokości około 1500m spotykamy się. Wracamy ponownie na Bobrowieckie Siodło, na którym znalazłem sporo krokusów, co jak na końcówkę maja jest rzadkością. Ostatnim razem tu byłem podczas zimowej mega wyrypy, no ale to inna historia.
Wracamy na Polanę Chochołowską wspólnie, tam jedzonko, picie wydaje się, ze to już koniec. Wracamy spacerkiem do Huciska na Rakoń wagonik„, okazuje się, że trzeba wrócić ponownie na Polanę przy schronisku, zgubiony ważny przedmiot. Cóż robić biegnę ponownie, znaleziony na szczęście i znowu w kierunku auta całą dolinę, wtedy to już rzeczywiście koniec.
Podsumowanie
Trzydniowiański Wierch powyżej Doliny Chochołowskiej to ładny i ciekawy szczyt, który jest alternatywą dla przejścia grzbietem Ornaku czy chociażby z Grzesia przez Rakoń na Wołowiec. Bardzo korzystny jest fakt, że możemy go zamknąć w logiczną pętlę, co zdecydowanie pomaga w logistyce. Warto zapoznać się z jego sąsiednimi grzbietami. Mi wyszło tego dnia 31km, 1300m+ co stanowi fajny dystans.